niedziela, 27 stycznia 2013

Ruhuga i Nyarubwana – opowieść 1


Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, żyła sobie… Komu z nas nie robi się miło, gdy słyszy czy czyta to zdanie, charakterystyczne dla początku prawie każdej bajkowej opowieści. Wielu z nas zna je z dzieciństwa, gdy opowiadało je któreś z dziadków lub mama, wielu zdążyło je już opowiadać swoim dzieciom czy wnukom. Te piękne historie zawierają tyle mądrości, a także świadczą o kulturze danego narodu.


Także Rwanda ma swoje bajki i legendy, opowiadane z pokolenia na pokolenie przez starszych swoim pociechom, uczą je dobra i mądrości. Chcemy od czasu do czasu, zamieszczać na naszym blogu te piękne opowieści. Co Wy na to? Oto pierwsza z nich.

Było to dawno, dawno temu. Żył sobie mężczyzna, któremu żona urodziła dziewczynkę i... psa. Sąsiedzi chcieli zabić psa, ale matka przeciwstawiała się temu: „Pozwólcie mu żyć, proszę was, urodziłam go przecież podobnie jak inne moje dzieci”.
Dziewczynce nadano imię Ruhuga, psu - Nyarubwana. Wkrótce zmarła im matka. Ich wychowaniem zajął się ojciec. Kiedy dorośli, ojciec postanowił znowu się ożenić. Dziewczęta odmawiały mu ręki, mówiąc: „Jak możemy żyć w jednym domu z tobą i twoją córką, która jest w tym samym wieku, co  my?” W końcu jedna z nich zgodziła się zostać jego żoną, ale pod warunkiem, że będzie jedyną kobietą w domu. Mężczyzna postanowił więc pozbyć się swojej córki.
Pewnego dnia powiedział: „Moje dziecko, dawno nie byłaś z wizytą u ciotki. Nie masz ochoty jej odwiedzić?” – „Oczywiście” - odpowiedziała dziewczyna. – „Umyj się, namaść masłem, ubierz nową sukienkę, a ja cię odprowadzę” - zakończył ojciec. Dziewczyna szybko była gotowa.
Wyruszyli w drogę, prowadząc młodego byczka i barana, prezenty dla ciotki, bo nie było w zwyczaju zachodzić do przyjaciół z pustymi rękami. Doszedłszy do rzeki spotkali pasterza pojącego swe stado. „O, gdybyś wiedział, jakie spotkało mnie nieszczęście – zaczął skarżyć się ojciec Ruhugi. - Ta dziewczyna jest moją córką. Nie ma męża. Oczekuje dziecka. Proszę, uwolnij mnie od tego nieszczęścia i wrzuć dziewczynę w nurty rzeki”. Pasterz popatrzył badawczo na dziewczynę i rzekł: „Drogi panie, chętnie oddałbym ci tę przysługę. Widzę jednak, że twoja córka nie jest w ciąży i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Powiedz mi, co naprawdę masz przeciw niej?”
Idąc dalej doszli do miejsca, gdzie jakiś mężczyzna wyrąbywał drzewo na budowę swego domu. „O, gdybyś wiedział, jakie spotkało mnie nieszczęście - zaczął skarżyć się ojciec Ruhugi. - Ta dziewczyna jest moją córką. Nie ma męża. Oczekuje dziecka. Proszę cię uwolnij mnie od tego nieszczęścia i wrzuć dziewczynę w nurty rzeki”. Budowniczy popatrzył badawczo na dziewczynę i rzekł: „Drogi panie, chętnie oddałbym ci tę przysługę. Widzę jednak, że twoja córka nie jest w ciąży i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Powiedz mi, co naprawdę masz przeciw niej?”
Idąc dalej przez las spotkali myśliwego: „O, gdybyś wiedział jakie spotkało mnie nieszczęście - zaczął skarżyć się ojciec Ruhugi. - Ta dziewczyna jest moją córką. Nie ma męża. Oczekuje teraz dziecka. Proszę cię uwolnij mnie od tego nieszczęścia i wrzuć dziewczynę w nurty rzeki. Oto byczek i baran, które otrzymasz jako zapłatę”. Myśliwy pomyślał: „Tak dawno nie jadłem barana...” Złapał dziewczynę i wrzucił ją w nurty rzeki. Ojciec Ruhugi mógł wreszcie ożenić się ze swą narzeczoną.
Kiedy mężczyźni rozstali się, nadbiegł Nyarubwana, który od początku śledził ojca i swą siostrę. Zobaczył Ruhugę miotającą się w rzece. Jak strzała rzucił się do wody i wywlókł ją na brzeg. Umieścił ją w konarach wielkiego drzewa, leczył ją i karmił. Po jakimś czasie pod osłoną nocy przeniósł i ukrył Ruhugę w małym szałasie niedaleko ojcowskiego domu. Tam w tajemnicy strzegł ją i pielęgnował. Dziewczyna wyzdrowiała i stała się jeszcze piękniejsza niż dawniej.

Wtedy Nyarubwana powiedział do ojca: „Przygotuj dużo piwa bananowego, zaproś całą rodzinę i przyjaciół. Postaraj się też o piękną suknię. Później powiem ci, dlaczego żądam tego wszystkiego”. Ojciec, ciekaw, co będzie się dziać, postąpił według jego życzeń. Gdy wszystko było gotowe, Nyarubwana zaniósł siostrze suknię, sam zaś porzucił skórę psa i stał się eleganckim młodzieńcem. Oboje, nadzwyczaj piękni, ukazali się zaproszonym gościom. Nikt nie wierzył własnym oczom. Nyarubwana był przecież psem, a jego siostrę Ruhugę uważano od dawna za zmarłą. „To Imana chciał, abym urodził się psem i tak uratował od śmierci moją siostrę” - wyjaśnił Nyarubwana. „Ta zła kobieta wymusiła na ojcu śmierć Ruhugi, nie chcąc żyć z nią razem pod jednym dachem”. Zgromadzeni nie pozwolili mu dokończyć opowiadania. Natychmiast przeszyli złą kobietę włóczniami. Ojcu wprawdzie darowano życie, ale okrył się na zawsze hańbą.

Niedługo potem ktoś poprosił o rękę Ruhugi. Wkrótce ożenił się Nyarubwana. W końcu ich ojciec także znalazł nową żonę. Wszyscy oni wiedli życie spokojne i szczęśliwe. 
Tłumaczył o. Julian Ilwicki OCD

2 komentarze:

  1. Przeczytałam z wielką ciekawością, proszę jeszcze o następne opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością będziemy je sukcesywnie zamieszczać :)

    OdpowiedzUsuń